1815 r. w Wiedniu władcy, mocarze europejscy po pokonaniu Napoleona I radzili jak mają przebiegać granice państw. Przy tworzeniu nowej politycznej rzeczywistości uradzono, że miasto Kraków wraz z kilkunastoma miejscowościami położonymi na północ od Wisły będzie miniaturowym państwem o nazwie Rzeczpospolita Krakowska. Formalnie ten Obwód Krakowski miał być wolnym polskim skrawkiem rządzonym przez Polaków. Faktycznie jednak ta Polska w pigułce była pod kontrolą trzech państw zaborczych. Nadzwyczajną kontrolę sprawował jednak imperator rosyjski Aleksander I. Warto tu przypomnieć ważny fakt historyczny, że władze Krakowa zaczęły od patriotycznego gestu, gdy zdecydowały właśnie wtenczas, na początku XIX wieku, aby w podziemiach Katedry Wawelskiej, w sąsiedztwie sarkofagów królewskich pochować bohaterów narodowych: Tadeusza Kościuszkę i księcia Józefa Poniatowskiego. Rosyjski monarcha zaakceptował ten pomysł, dając wyraz przyjaznego stosunku do poczynań polskich władz tego miniaturowego państwa. Na przełomie kolejnych dwóch stuleci w kryptach pojawili się nowi niekoronowani wielcy Polacy i tak
w roku bieżącym byliśmy świadkami pochówku na Wawelu prezydenckiej pary Lecha i Marii Kaczyńskich.

                Ale wróćmy myślami do początku XIX wieku kiedy to wyznaczono tzw. Komisję Demarkacyjną złożoną z inżynierów, geodetów (jeometrów, jak ich wówczas nazywano) którzy rozgraniczali tereny mające wejść do Obwodu Krakowskiego, bądź do Królestwa Polskiego, zwanego Kongresowym. Przez pierwsze trzy lata praktycznie można było jeszcze bez przeszkód przemieszczać się od as do Krakowa i z powrotem. Od 1818 r. granice zamknięto a podróżnych już ściśle legitymowano w komorach celnych. Od naszej strony takie budynki celne stanęły w Wilczkowicach i w Krasieńcu. Ówczesny Krasieniec to dzisiejszy Stary Krasieniec. Na terenie Nowego Krasieńca znajdował się tylko folwark, należący do hrabiny Tekli Walewskiej właścicielki Dóbr Iwanowice. Czy mąż hrabia Aleksander Kolumna – Walewski: senator Królestwa Kongresowego miał jakiś wpływ, że komorę celną wybudowano na gruntach żony? – Nie wiadomo. Decyzje podjęto dlatego, że tędy od wieków przebiegał trakt w stronę Warszawy. Dziś możemy się dziwić, szczególnie starsze pokolenie pamiętające przecież ten traktat to była zwykła błotnista droga. Ale lepszej drogi nie było. Dopiero z inicjatywy ministra przychodu i skarbu, księcia Ksawerego Lubeckiego – Druckiego wybudowany został w latach dwudziestych XIX stulecia utwardzony nowy szlak, czyli szosa warszawsko – krakowska, pierwowzór dzisiejszej trasy E7. Wtenczas dopiero, w połowie XIX wieku w Michałowicach zaczęto budować nową komorę celną, a te dawne w Wilczkowicach i Krasieńcu traciły powili na znaczeniu i z czasem je zlikwidowano. Zlikwidowano też w 1846 r. Rzeczpospolitą Krakowską. Całe to terytorium wchłonęła Austria za zgodą Mikołaja I, brata Aleksandra I.

                Gdy w listopadzie 1861 r. rząd gubernialny Radomski – tak to nie pomyłka, należeliśmy wówczas do guberni radomskiej – wysłał specjalną komisję, aby zbadała stan faktyczny budynków – stwierdzono, że owe budynki nie posiadały już dachów, ani drzwi i okien. Budynki niszczały mimo że dawna komora celna była dość dużym piętrowym obiektem.

                Protokół sporządzony przez powiatowego rachmistrza z Miechowa podpisali: ówczesny sołtys z Krasieńca Jan Kralka oraz mieszkańcy tej wsi Jan Musiałek i Franciszek Fundament. Gdzie stały tamte budynki należące do folwarku. Wówczas na terenie Krasieńca rósł jeszcze całkiem spory las pod opieką gajowego. We wsi funkcjonowała też nieodłączna karczma. Choć dzisiaj wygląd wsi zmienił się, to warto powspominać przeszłość i dawne budynki, kiedyś ważne, a dzisiaj nieistniejące. Istnieją zaś do dziś w archiwach niektóre dokumenty rządowe, a także wspomnienia: Kazimierza Girtlera, rządcy prywatnych majątków, a zarazem wziętego kronikarza oraz księdza Hiacynta Pyci znanego profesora seminarium duchownego w Kielcach. Pozostało więc coś z dziejów naszej małej ojczyzny.

Plan domu w który była komora celna poniżej na zdjęciu