Czy znacie Państwo dawne dzieje źródełka św. Kingi w Sułkowicach? Jeżeli nie, to zachęcamy do przeczytania co mówią o pochodzeniu źródła tubylcy.

“Na terenach dzisiejszych Sułkowic Klaryski chowały się uciekając przed Tatarami. Kierowały się z Zawichostu do Skały, jednak wówczas nie prowadziła ich św. Kinga, ale bł. Salomea i to ona mogła przyczynić się do powstania źródełka. Legendy nie znałem i nie mogę potwierdzić tej opowieści. Jednak Klaryski z Zawichostu do Skały mogły tędy jechać. Wiadomo też, że był w Sułkowicach dwór, który należał do Klarysek” – mówi Adam Miska, historyk, kustosz regionalnego muzeum, znawca dziejów gminy Iwanowice.

Starsi ludzie opowiadali, że przez te okolice jechały Klaryski ze św. Kingą. To ona zastukała laską w ziemię i w tym miejscu wybiło źródło.

Mieszkańcy próbują potwierdzić choć część opowieści. Marzą, żeby dotrzeć do dokumentów zakonu Klarysek, mieszkańcy poprosili proboszcza z Minogi, aby pomógł dotrzeć do historii Klaryseki sprawdzić, czy w legendzie jest choć trochę prawdy.

„Czytałem kiedyś o bł. Salomei i myślę, że to ona mogła jechać przez Sułkowice. To jej mogła dotyczyć ta legenda” – mówi proboszcz ks. Jerzy Ławicki. Wskazuje też, że potwierdzenia tego można szukać w Grodzisku obok Skały, gdzie bł. Salomea miała pustelnię.

Ks. Stanisław Langner, który opiekuje się pustelnią i w Grodzisku prowadzi ośrodek dla młodzieży, przyznaje, że w Sułkowicach mogła bywać zarówno bł. Salomea, jak i św. Kinga. Wspomina przedwojenne książki, w których czytał o wędrówkach Klarysek. “Jeśli legenda mówi o ucieczce Sióstr Zakonnych przed Tatarami, to wiąże się pewnie z przyjazdem Klarysek z Zawichostu do Grodziska po 1259 roku. Jak wiadomo wówczas nie było z nimi św. Kingi, ale bł. Salomea. To ona, nieco później, sprowadziła do Polski św. Kingę i doprowadziła do jej małżeństwa ze swoim bratem Bolesławem Wstydliwym” – opowiada duchowny z Grodziska.

To, że w Sułkowicach był dwór należący do Klarysek, nikt nie ma wątpliwości. Mieszkańcy twierdzą, że w tym majątku mieszkała bł. Salomea, a potem także św. Kinga. W końcu dwór spłonął i zostały tylko fundamenty.

Najstarsi mieszkańcy opowiadali, że Siostry Zakonne planowały w Sułkowicach kolejne inwestycje. Zakopały wapno. Jest powszechne przekonanie, że kiedyś ktoś trafi na pozostałości tego wapna.

Istnieje powszechne uważanie, że woda w źródełku jest niezwykła.

Źródło służyło ludziom przez całe lata, gdy we wsi nie było wodociągów. Twierdzą, że woda zawsze była zdatna do picia. Kiedyś nad źródełkiem stała ławeczka, siadało się tu i słuchało kumkania żab. Z czasem, gdy powstał wodociąg, ludzie przestali chodzić po wodę do źródła, ale zaczęli tu poić bydło.

Według wspomnień najstarszych mieszkańców, kiedyś ze ścian skarpy w Sułkowicach lały się strumyki wody i całość wyglądała nieco jak wodospad.