11 Listopada jest datą szczególną w historii Polski. W całym kraju obchodzone są uroczystości z okazji odzyskania niepodległości. Jak co roku, przed godziną 10.00 w centrum Iwanowic formuje się pochód, uświetniony przez poczty sztandarowe druhów OSP, szkoły i przedszkola, KGW, przedstawicieli partii politycznych, delegacje z kwiatami oraz orkiestrę dętą „Naramianka” z Naramy. Pochód pod przywództwem Komendanta Gminnego OSP Krzysztofa Ciepłego zatrzymał się przed Pomnikiem Pamięci Ofiar II Wojny Światowej. Po Hymnie Narodowym odegranym przez „Naramiankę” do zgromadzonych przemówiła Pani Monika Świątek – Dyrektor Gminnego Centrum Kultury i Bibliotek w Iwanowicach, przypominając o patriotycznym charakterze i celu zgromadzenia. Następnie głos zabrał Pan Adam Miska – Kustosz Muzeum, nakreślając wydarzenia historyczne nawiązujące do lokalnych wydarzeń z tamtego czasu. Po przemówieniach delegacje złożyły wieńce i kwiaty przed pomnikiem. Następnie zgromadzeni mieszkańcy gminy i parafii Iwanowice uczestniczyli w uroczystej Mszy Świętej, odprawianej przez proboszcza parafii Iwanowice ks. Ryszarda Suchanowskiego. Po Mszy Świętej Orkiestra z Naramy pod batutą Pana Jerzego Piekary dała krótki, ale piękny koncert dla uczestników tej uroczystości.
Dziękujemy wszystkim delegacjom za założenie kwiatów oraz pocztom sztandarowym za udział w uroczystościach. Składamy podziękowania władzom powiatowym, gminnym, przedstawicielom jednostek oświatowych, jednostek OSP, przedstawicielkom KGW za udział i uświetnienie swoją obecnością uroczystości, a Orkiestrze „Naramianka” za oprawę muzyczną.
Poniżej treść przemowy Pana Adama.
Małgorzata Kwiecień (tekst i foto)
11 listopada 1918 roku to dzień odzyskania niepodległości Polski. Gdy w Warszawie przejęli władzę patrioci z Józefem Piłsudskim na czele. W tym samym dniu we Francji pod Paryżem na małej stacyjce Compiegne, w wagonie kolejowym Niemcy podpisały kapitulację i tym samym zakończyła się I wojna światowa. W Polsce był to czas kiedy trzeba było zbrojnie walczyć o zarys granic tworzonego niepodległego państwa. Zaborca niemiecki oddał Warszawę, ale już niechętnie ustępował z Wielkopolski czy Górnego Śląska. W wyniku rozpadu monarchii austro-węgierskiej Polacy musieli walczyć o sukcesję po Habsburgach, o tereny zamieszkałe przez ludność polską na Śląsku Cieszyńskim z Czechami oraz ze Słowakami na Spiszu i Orawie. Zaś we wschodniej Galicji z Ukraińcami. Po ustąpieniu z frontu wschodniego wojsk niemieckich, wojska polskie obsadzały tereny nad Dźwiną, walcząc z wkraczającą tam zbolszewizowaną armią rosyjską. Przeciwko Polakom wystąpili też wówczas Litwini, broniąc swej historycznej stolicy, a wówczas spolonizowanego miasta Wilna. Tak to w skrócie można określić złożoną sytuację sprzed 99 laty. Warto też przypomnieć, jak wyglądała wówczas sytuacja w naszym regionie wzdłuż niedawnej granicy austriacko – rosyjskiej od Kocmyrzowa, przez Michałowice, do Szyc, gdzie to Jasiek z Wesela, literacki bohater z dramatu Wyspiańskiego miał zgubić na początku XX wieku czapkę z pawimi piórami tchnącą tajemniczą siłą wolność. Otóż teren zajęty był już od 1915 roku przez Austriaków, którzy faworyzowali zamieszkujących tutaj Polaków, raczej bardziej z wyrachowania niż z sentymentu. Trwała I wojna światowa i bitny naród warto było mieć po swojej stronie. Zaborcy austriaccy korzystali też produktów żywnościowych, które wypracowywali tutejsi chłopi. Według wojennego prawa rolnicy musieli oddać płody rolne w formie kontyngentu na rzecz austro-węgierskiej administracji. Ludziom żyło się więc bardzo biednie, ale cieszyli się nadzieją. Młodzież z obydwu stron niedawnej granicy pragnęła się poznać wzajemnie, a idealnym miejscem na to były odpusty parafialne: w Więcławicach, Raciborowicach, Korzkwi, Zielonkach, Smardzowicach i Modlnicy. Zdarzały się niesnaski kiedy to np. jakaś urodziwa dziewczyna z Więcławic postanowiła wyjść za chłopaka z Raciborowic, a więc za Galicjoka. Natomiast inna dziewczyna z Modlnicy postanowiła wziąć za męża chłopaka z Naramy a więc Królewioka. Często z takich i innych powodów dochodziło do rękoczynów Królewioków z Galicjokami. Z czasem jedni i drudzy odkryli że mają przecież w domach takie same krakowskie stroje i mówią tym samym językiem. Zaś do naszych szkół powszechnych wielu nauczycieli i nauczycielek przyszło z terenów dawnej Galicji. Szybko więc postzaborcze niesnaski ustąpiły. Zabrano się do rozwiązywania prawdziwych problemów, aby np. ludność z Żerkowic nie musiała chodzić na Msze Święte do Więcławic, z Naramy do Korzkwi a ze Starego Krasieńca do Iwanowic. Tak to z woli ludności biskup kielecki Augustyn Łosiński erygował w 1918 roku parafię w Naramie. Tutejsi parafianie swój odzyskany, niepodległy byt oddali w opiekę Najświętszej Maryi Matki Szkaplerznej, patronki kościoła parafialnego w Naramie. Związków z Kielcami nie zrywano. Do województwa kieleckiego tereny Gminy Iwanowice należały wciąż aż do II Wojny Światowej. Nie przeszkadzało to że nasi chłopcy byli sprawnie rekrutowani do polskiego wojska, które odważnie broniło granic niepodległej Ojczyzny, powstałej 11 listopada pamiętnego 1918 roku.
Adam Miska – Kustosz Muzeum w Iwanowicach