Teren Gminy Iwanowice obecnie poprzecinany jest już licznymi drogami o nawierzchni asfaltowej. W niektórych większych miejscowościach owe drogi noszą już miano ulic. Mieszkańcy naszej gminy z wielkim zainteresowaniem śledzą też budowę drogi ekspresowej S – 7. Zainteresujmy się więc jak to z tą budową dróg dawniej bywało. W Europie Zachodniej np. we Włoszech tamtejsi mieszkańcy mogą się pochwalić, że oto jakiś odcinek drogi wybudowali już starożytni Rzymianie. Zaś interesująca infrastruktura dróg w naszej gminie powstała stosunkowo niedawno.

Pierwszy utwardzony szlak drogowy w naszej okolicy to trakt drogowy Warszawa – Kraków, wybudowany przed dwoma wiekami. Od tamtego czasu podróżni oraz kolumny wojskowe mogły przemieszczać się tym traktem nawet w okresie wiosennych roztopów, czy w okresach ulewnych burz. Zaś na zachód od nowego traktatu, w wioskach w okolicach Iwanowic nadal istniały tylko drogi gruntowe, przez większą część roku wypełnione błotnistą mazią.

W 1868 roku naczelnik powiatu miechowskiego Andrzej Orzeł, Rosjanin postanowił zdopingować właściciela Dóbr Ziemskich Iwanowickich, Wilhelma Zawadzkiego do budowy dróg bitych po wsiach. Wiemy zaś o tym wydarzeniu z pamiętników Kazimierza Girtlera, krakowianina syna profesora U. J. , który w swoim dosyć długim życiu zarządzał różnymi majątkami ziemskimi w ówczesnym wielkim powiecie miechowskim Pan Kazimierz Girtler był nie tylko dobrym rolnikiem, zarządcą majątków, ale także, a może przede wszystkim bacznym obserwatorem wydarzeń, które skrzętnie zapisywał. Miał zaś dar ciekawego przedstawienia sytuacji. Warto więc z uwagą przeczytać dosłowny cytat:

„Wieczorem – pisze Girtler – był pan Józef Sikorski, opowiadano mi zdarzenie powiatowe.

Niedawno, jak wszędzie tak w Iwanowicach zajęto się rozkazem Naczelnika powiatu Orła, ulepszeniem dróg więc wójt Gminy nalegał na dziedzica pana Wilhelma Zawadzkiego, aby przez pola bił rowy, robił drogę, a ten odmawiał. Orzeł kazał mu stawić się w biurze, on wyjechał za granicę, aż coś za powtórnym wezwaniem przyjechawszy do Miechowa poszedł do biura, a zapytany, czemu nie robi drogi, odpowiedział, że o tym ani myśli, a ostro od Naczelnika przytarty miał rzec: Kupiłem Iwanowice (coś za półtorej miliona). Ukradliście mi dotąd coś 50 morgów, myślicie że to z Prus przywiozłem moje pieniądze, abyście mnie z nich obdarli, ani stopy ziemi, więcej nie dam i drogi robić nie będę, bo od tego płacę szarwark. Orzeł skoczył, aż z gniewu, a Zawadzki z zimną flegmą akcentem szlacheckim rzekł: No i czego dycki się gniewają, nie ma się czego złościć, nie trza kazować tego co się nie należy. Orzeł woła, że go będzie aresztować, Zawadzki dobył cygaro i podaje naczelnikowi mówiąc: Zanim będę mnie aresztować niech sobie zapalę, bo dobre pruskie, nie tutejsze, nie śmierdzi i nie czekając sam swoje cygaro zapalił. Orzeł wyszedł z gniewem. Zawadzki usiadł i pali cygaro, a po chwili wbiega naczelnik Orzeł i w pełni gniewu krzyczał na Zawadzkiego: Tu palić nie wolno, Zawadzki na to : Dycki mój ojciec z królem naszym jadą i przy nim cygaro pali, a wy tak znowu dycki delikatni. – Wychodź pan stąd – rzekł Orzeł.

A ja dycki czekam, bo gadają że mnie będą aresztować, a jak przyaresztują, to jest tu za drzwiami mój brat, to da znać o tym do Prus tylko, do Berlina do naszego króla, to jakoś będzie inaczej i siedząc pali sobie cygaro.

Orzeł po chwili blady i zielony z gniewu wszedł i rzekł:
No proszę pana, abyś się oddalił. A ! tak to co innego, to będziecie zdrowi i poszedł ale Orzeł zachorował i dotąd nie bywa w biurze, co mu się żółci i ulało. Ten Zawadzki rzeczywiście już miał się ubezpieczyć na wypadek aresztowania i brat jego umyślnie z nim przybył, aby w danym razie postępował na drodze jaką sobie ułożyli.”

Nie moim zdaniem jest wskazanie czy pomysł rosyjskiego naczelnika powiatu był dobry?

Niech sami szanowni czytelnicy wyciągnął właściwe wnioski!

Warto dodać, że drogi bite zaczęto niestety budować dopiero w niepodległej Polsce i niewiele wybudowano. Dopiero w schyłkowym okresie Polski Ludowej budowano po wsiach liczne bite drogi systemem gospodarczym. Potem całkiem już niedawno owe drogi z utwardzonym podłożem pokryto asfaltem. Zaś Wilhelm Zawadzki pochodził ze śląska Opolskiego i był pruskim poddanym.

Dobra Ziemskie Iwanowic kupił od Stanisława Walewskiego. Przybywając do Iwanowic przywiózł kilku fachowców, rodziny Cichy, Chludek i Szyncel. Wilhelm Zawadzki gospodarzył rozrzutnie i niebawem zadłużony majątek sprzedano na licytacji.

Wyżej wymienione rodziny zostały, a ich potomkowie żyją w naszych stronach do dzisiaj. Andrzej Orzeł nawet gdy przestał być naczelnikiem powiatu, do końca życia mieszkał w Miechowie. Tam zmarł i spoczywa na tamtejszym cmentarzu. Miał dobre notowania u wielu Polaków. Dobre zdanie o tym Rosjanie mieli też katoliccy księża: ksiądz prof. Hiacynt Pycia i dziekan z Prandocina ksiądz Romuald Wiadrowski.

Dzisiaj mamy inną rzeczywistość i inne problemy, ale myślę że warto się było zastanowić nad uroczym fragmentem z Girtlerowych wspomnień…